Wydawało mi się, że po Białorusi Odolanowskiej nic już mnie nie zaskoczy. Myliłem się bardzo, gdy dzisiaj poszedłem na Sesję Rady Miejskiej Ostrowa Wielkopolskiego. Na słowa uznania zasługuje postawa prezydenta, który wzorem starosty zaczął szanować głos mieszkańców i odpowiedział jeszcze na sesji na zadane pytania. Jednak przewodniczący sesji Jarosław Lisiecki jakby nie wiedząc czy prowadzi obrady sesji w „Białorusi Odolanowskiej czy w Ostrowie postanowił niczym cenzor w reżimowym państwie pilnować by żadna krytyka nie dotknęła jego kolegów partyjnych.
– interwencja cenzora Jarosława Lisieckiego
W ten sposób Jarosław Lisiecki pokazał ignorancję w zakresie swobody wypowiedzi i wolności słowa. Niestety zaczęli mu również klaskać prezes Miejskiego Zakładu Oczyszczania Andrzej Strykowski, partia Prawo i Sprawiedliwość, Edward Cukiernik, emerytowany rzecznik policji, obecnie sekretarz w radzie osiedla Wenecja oraz radości nie krył Wojciech Białas prezes Miejskiego Zakładu Zieleni. Wszyscy trzej panowie cieszyli się jak dzieci. Po chwili głos odebrano panu Andrzejowi Jungstowi, który również w żaden sposób nikogo nie obraził, a jegowypowiedź była merytoryczna.
– Andrzej Jungst
W ten sposób cenzura jaką wprowadza Jarosław Lisiecki uchybia standardom państwa demokratycznego. Dopóki będzie on piastował tak publiczne stanowisko, będzie to rzutować również na całą Radę Miejską, czyli wszystkich radnych. Wśród radnych jest wiele kompetentniejszych osób od Jarosława Lisieckiego, którzy mogliby pełnić tę jakże zacną funkcję. Póki co Białoruś przesunęła swoją granicę z pobliskiego Odolanowa.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News