Jaka jest cena patrzenia władzy na ręce, wytykania jej błędów, pokazywanie absurdów w naszej lokalnej społeczności? Nagonka organizowana przez ludzi wpływowych, którzy, jak za chwilę wykażę, posługują się ludzkimi emocjami.
W dzisiejsze przedpołudnie poszedłem do Sądu, na kolejną rozprawę. Kolejną, bo od półtora roku gdy zaczęła się nagonka, było ich kilka, a pism straszących sądem jeszcze więcej. Co ciekawe za większością z nich stoi młody mecenas, który próbuje wyrobić sobie nazwisko.
Dzisiejsza rozprawa dotyczyła „zobowiązania do wykonania przyrzeczenia publicznego”. Konkretnie chodzi o to, że ktoś mógł coś dostać, ale nie dostał. Nie dostał, bo w tym przypadku nie spełniał zapisów regulaminu loterii, która odbyła się na imprezie charytatywnej Wigilia w Blasku Ratusza.
Impreza po raz piąty odbyła się na ostrowskim Rynku i w celu zachęcenia uczestników do spędzenia wspólnie dwóch godzin, zorganizowaliśmy loterię. Loterię, w której do wygrania był laptop ufundowany przez firmę MDM Komputery. Poza tą nagrodą główną były również nagrody pocieszenia.
Warunki były proste. Wystarczyło przyjść, zarejestrować się w specjalnym miejscu i pozostać do końca imprezy, która trwała dwie godziny. Oczywiście w przypadku odczytania imienia i nazwiska laureata należało się wylegitymować w celu potwierdzenia czy osoba, która się zgłosiła faktycznie nią jest. Udział w loterii był bezpłatny, czyli nikt na tym nie zarobił. Zgłoszeń było wiele.
Losowanie dostarczyło wiele emocji. Do wygrania były nagrody, a każdy ze zgromadzonych mógł wygrać. Gdy losowaliśmy ostatnią z nagród pocieszenia trafiło na kobietę, która nie posiadała dowodu osobistego. Co więcej, nie posiadała telefonu komórkowego, którego numer zanotowała na kuponie. W tym momencie ze zgromadzonej publiczności pojawiły się głosy: „dajcie żyć”, „są Święta”. Faktycznie biorąc pod uwage świąteczną atmosferę oraz niską wartość nagrody pocieszenia – 90 zł – przy braku sprzeciwu ze strony zgromadzonych, postanowiliśmy naciągnąć regulamin i wręczyć kobiecie nagrodę pomimo nieposiadania dowodu osobistego.
Po chwili przystąpiliśmy do losowania nagrody głównej – laptopa. Pierwsza została wylosowana córka poprzedniej Pani – 8-letnia dziewczynka. Ze sceny zapytaliśmy się czy posiada przy sobie legitymację szkolną. Niestety nie posiadała. Wiedzieliśmy też, że jej matka nie posiadała dowodu osobistego, który jako odpowiedzialny rodzic powinna mieć przy sobie.
Regulamin w tym miejscu był bezwględny. W końcu chodziło o nagrodę główną, na którą każdy z publiczności przecież liczył. Przeszliśmy zatem do dalszego losowania, czyli do momentu wylosowania osoby, która potwierdzi swoje dane osobowe.
Tutaj przypomina mi się prawdziwa historia z sąsiedniego miasta Kalisza. W 2010 roku jedna z tamtejszych galerii zorganizowała loterię, w której do wygrania był samochód. Nowy, prosto z salonu, o wartości około 45 tysięcy złotych. Warunki loterii jeżeli chodzi o obowiązek obecności i posiadania dokumentu potwierdzającego tożsamość był identyczny jak na Wigilii w Blasku Ratusza.
Nie muszę chyba mówić jak wielkie emocje panowały wśród zgromadzonego tłumu. Nie chodziło o laptopa, tylko o samochód. Konferansjer wyczytując kolejne nazwiska czekał chwilę na zgłoszenie się laureata. Pierwszych kilku osób nie było wcale. W końcu trafiło na obecną w tłumie kobietę, która… nie posiadała przy sobie dowodu osobistego. Na nic zdawały się prośby, że już dzwoni po męża i ten jej przywiezie. Według regulaminu był ściśle określony czas na zgłoszenie się i potwierdzenie tożsamości. Kobieta obeszła się smakiem, a samochód trafił w ręce innej osoby.
Co zrobił jeden z ostrowian, mąż kobiety która dostała z naszej dobrej woli nagrodę pocieszenia i zarazem ojciec córki, która ze względu na brak dokumentu potwierdzającego tożsamość nie mogła otrzymać nagrody głównej – laptopa? Zaczął jeździć, to do urzędu, to do fundatora nagrody, na końcu wykonał telefon do redakcji. Przez telefon żalił się, że jak to jest, że jego córka nie dostała laptopa pomimo wyczytania. Tłumaczenia iż niebyłoby to zgodne z regulaminem trafiały niczym grochem o ścianę. W rozmowie padło nawet stwierdzenie, że nie chodzi o laptopa, bo takowego już w domu posiadają.
Ostatecznie podał nas do Sądu, domagając się przekazania laptopa córce lub ekwiwalentu pieniężnego. Trudno powiedzieć czy to jest to już próba wyłudzenia czy nie. Gdybyśmy zgodzili się na ugodę, musielibyśmy przekazać laptopy pozostałym osobom, które były nieobecne lub nie miały dowodu osobistego. Trudno zrozumieć pewnego rodzaju chciwość w tej rodzinie. Z jednej strony dostali coś, mimo iż nie powinni dostać nic, a wyciągają ręce po więcej.
Ostatecznie sfrustrowany ojciec trafił w ręce mecenasa z chorymi ambicjami, który postanowił powołać na świadka dziewczynkę, którą miała być przesłuchana w Sądzie w obecności psychologa. Nie muszę chyba mówić jak to wpływa na umysł 8-letniego dziecka, które miało posłużyć jako narzędzie w rękach tegoż mecenasa. Rodzina zamiast pogodzić się ze swoją nieroztropnością – czyli brakiem posiadania dokumentów potwierdzających tożsamość – zwłaszcza gdy biorą udział w loterii, gdzie wiadomą rzeczą jest, że ktoś będzie chciał zwerfikować czy jest tym laureatem za którego się podaje.
Tak więc mecenas próbuje się doczepić do naszej redakcji, co najpewniej związane jest z trwającą nagonką na ostrow24.tv. Przypomnijmy, że istniejemy od 5,5 roku, a ów mecenas pojawił się w czasie gdy zaczęły pojawiać się niewygodne pytania na Sesji Rady Miejskiej, ba, pierwszy proces, jak napisał jeden z internautów miał być inspirowany przez kilku radnych i komendanta policji, tak przynajmniej wynika z jego relacji.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News