W środę o 7:30 Sąd Pracy w Ostrowie Wlkp. wydał wyrok w sprawie z powództwa zwolnionej z Ostrowskiego Zakładu Ciepłowniczego pracownicy. Pełniąca funkcję księgowej w spółce miejskiej otrzymała wypowiedzenie z rąk Romana Cegielnego. Joanna S. ma otrzymać 10 tysięcy odszkodowania, a także ma prawo powrócić do pracy w OZC-u.
+
Przypomnijmy, że 5 grudnia, krótko po objęciu stanowiska prezesa przez Romana Cegielnego, została zwolniona Joanna S. pracująca na stanowisku księgowej. Kobieta twierdziła w sądzie, że decyzja była polityczna. Wyrok nie jest prawomocny i obydwóm stronom przysługuje odwołanie. Co ciekawe, w sprawie zeznawali Jarosław Urbaniak, były prezydent Ostrowa Wlkp. oraz jego małżonka pracująca jako zastępca naczelnika w Urzędzie Skarbowym w Ostrowie Wlkp. Poniżej przedstawiamy zapis z poprzedniej rozprawy:
świadkowie: Małgorzata Urbaniak, Jarosław Urbaniak, Maja N.
Maja N. – pracownik kancelarii adwokackiej
Studiowałyśmy razem, znamy się od 10 lat. Powódka dzwoniła do mnie wieczorem po tym jak dostała wypowiedzenie. Była bardzo rozżalona. Przypuszczała dlaczego to się wydarzyło. Powódka proponowała mi spotkania, ale wciąż oddalała termin spotkania. Dopiero gdy wszystko ucichnie. Przechodziła załamanie – tak to oceniłam.
Gdy powódka do mnie zadzwoniła to mówiła, że destabilizuje i dezorganizuje prace w dziale księgowości w Ostrowskim Zakładzie Ciepłowniczym.
Cała sytuacja zmieniła koleżankę. Nie jest już tą samą uśmiechniętą dziewczyną.
Jarosław Urbaniak: Powódka została zwolniona z pracy 5 grudnia. Ona została zwolniona z wyraźnym ustnym przekazem, że to w związku z destabilizacją w wydziale. Chodziło o pomoc w mojej kampanii wyborczej.
Od lat aktywnie uczestniczy w kampaniach wyborczych. Jako powód rozwiązania umowy wskazano reorganizację w spółce.
Małgorzata Urbaniak: 5 grudnia miałam dzień wolny od pracy. Będąc na zakupach w markecie, otrzymałam telefon od p. Joanny S., która poinformowała mnie o tym iż zwolniono ją z pracy. Pani Joanna S. płakała i szlochała do słuchawki. Z trudem udawało mi się nawiązać z nią kontakt słowny.
Powiedziałam, że to jest niemożliwe, bo SB-eckie metody już minęły. Z wrażenia usiadłam na sklepowym regale.
Była szarą myszką, szarą księgową.
Powódka Joanna S.:
Samodzielna księgowa w OZC.
Po przybyciu do pracy o godz. 7:00 (5 grudnia 2014 r.) zostaliśmy poinformowani, że zostanie zwołane spotkanie o godzinie 9:00 z udziałem pana Cegielnego. O godz. 7:30 prezes Cegielny poprosił moją koleżankę na rozmowę. Ona akurat przebywała na urlopie. (jest to druga osoba pomagająca w kampanii). Następnie o godz. 9:30 zostałyśmy zaproszone do salki. Pan Cegielny na spotkaniu powiedział, że nie zamierza nikogo zwalniać z pracy, ponieważ jesteśmy w sezonie grzewczym i na tym musimy się skupić. Około godziny 12:00 przyszła do mojego pokoju główna księgowa by poinformować, że jest po spotkaniu z panem prezesem i pan prezes oświadczył, że od 5 grudnia 2014 r. wydawanie zgody na urlop jest w gestii pana Romana Cegielnego. Do tamtej pory wystarczyło pójść do kierownika działu i od niego uzyskać zgodę na urlop.
O godz. 13:00 zadzwoniła sekretarka, że prezes oczekuje powódki u siebie w gabinecie. o Pierwszymi słowami, które do mnie skierował: „Co, Urbaniak nie wygrał wyborów, a ja nie jestem żywym trupem”. Z ironicznym uśmiechem powiedział, że nie ma dla niej miejsca w dziale księgowości. Dodał, że powódka dezorganizuje pracę.
Wtedy kiedy powiedział, że nie ma dla mnie miejsca, to dostałam wypowiedzenie. Przeczytałam to wypowiedzenie: „zmiany organizacyjne”.
Prezes powiedział, że przymierza się do zmian organizacyjnych. Zapytałam go, dlaczego? Na co on odpowiedział, że jak się pani z tym nie zgadza, to może pójść do sądu pracy.
– Nie mam pani już nic do powiedzenia. Żegnam. – powiedział prezes Cegielny.
Po powrocie do pokoju zadzwoniła do pani Małgosi Urbaniak, w drugiej kolejności do Jarosława Urbaniaka, który początkowo nie odbierał, ale oddzwonił do mnie. I trzecią osobą była moja koleżanka.
Prezes nakrzyczał na mnie: „Gdzie są dodatkowo klucze od pani pokoju?”. „Co to za obyczaje są w tej firmie. Jak to możliwe, że pani trzyma klucze u siebie?”. Powódka wyjaśniła, że dwa dni wcześniej popsuł nam się zamek w drzwiach. Ponieważ było nas więcej w pokoju, a tylko ja byłam wezwania, to przypuszczam, że było to w celu, żeby mnie zastraszyć.
Kiedy wychodziłam po tej rozmowie dotyczącej klucza, to pan Cegielny miał powiedzieć do powódki: „Po co się angażowałam, sama jesteś sobie winna”. Powódka: Ja wiem, że to jest osobista wendeta.
Po godzinie 15:00 udałam się do domu.
Około 15 listopada pan Cegielny zwołał konferencję prasową, na której oświadczył, że najprawdopodobniej 2 grudnia zostanie wyrzucony z funkcji, którą do tej pory pełnił. Następnie mieliśmy spotkanie Rady Nadzorczej. Moja koleżanka Joanna Serafin została powołana na stanowisko prokurenta. Pana Cegielnego miało to zdenerwować. Uważam, że zostałam zwolniona, ponieważ brałam udział w tym spotkaniu i brałam udział w kampanii. „Podczas kampanii wyborczej podawałam kawę na spotkaniach na Rynku z Jarosławem Urbaniakiem.” Wszyscy z OZC-u wiedzieli, że jestem zaangażowana w tej kampanii. Popołudniami kleiłam plakaty, roznosiłam ulotki.
Od czasu jak pracuję w OZC, nie było reorganizacji żadnego działu. Odbywały się jednak przesunięcia osób między działami.
Zgłosiłam skargę do Państwowej Inspekcji Pracy. Dotyczyła ona pozbawienia mnie premii za listopad w 2014 r. Była ona zmniejszona niż przyznał mi ją poprzedni prezes Stagraczyński.
Obecnie podupadłam na zdrowiu i jest na zwolnieniu lekarskim. Mam problemy z zasypianiem.Niektórzy wytykają mnie palcami i pytają: coś Ty Aśka tam robiła, jaką Ty funkcję tam pełniłaś?
Słyszałem plotki na swój temat, że preparowałam jakieś faktury, czy zastraszałam pracowników. Wprowadzałam niemiłą atmosferę.
– Nidy nie było na mnie skarg, odkąd pracuję w OZC od 1 września 2010 r. Od tego czasu sukcesywnie awansowałam.
Powódka nie ma kierunkowych studiów. Jak zostałam zatrudniona w OZC, uczono mnie od małych rzeczy. Moja przełożona wyznaczyła pracownicę, która miała mnie uczyć.
Mecenas powódki zasugerował odpowiedź przed sądem, że to wszystko było wynikiem mojego zaangażowania w kampanię wyborczą. Mecenas dalej sugerował, że miało to być aktem zemsty.
Joanna S. od 2009 roku jestem członkiem Platformy Obywatelskiej.
ROMAN CEGIELNY:
Zostałem powołany na pełnienie funkcji prezesa zarządu z funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej 4 grudnia. W paździenriku, listopadzie było rozchwianie emocjonalne wśród załogi. Dlatego zwołałem zebranie załogi. Na pewno mówiłem, że będę stabilizował sytuację w firmie.Nie przypominam sobie, żebym mówił o zwalnianiu pracowników w spółce. Ja jak tylko zostałem powołany, przygotowałem sobie pewien schemat myślowy, jak te zmiany organizacyjne mają przebiegać. Od dawna był mi znany fakt zakłócania proporcji zatrudnienia w pionie księgowym, a w pionie produkcyjnym. Postanowiłem o redukacji dwóch etatów w dziale księgowym. Byłem delegowany na trzy miesiące, więc musiałem działać natychmiast. Podejmowanie decyzji nie było podyktowane emocjami. Nie jestem członkiem żadnej partii. I jest mi całkowicie obojętne jakie ktoś ma poglądy polityczne.
Powieszono dwa banery na płocie mojego domu i na moim prywatnym samochodzie wizerunku Urbaniaka. Zdjąłem je przed zakończeniem kampanii wyborczej.
Musiałem przejrzeć kwalifikacje czterech osób i zaangażowanie osób w pracę. P. Domagała została uchowana na stanowisku, ponieważ ma kierunkowe wykształcenie oraz bardzo dobrą opinię przełożonych. Pani Serafin przeszła do księgowości z działu marketingu, a w tym czasie była już na zwolnieniu. Ma dość dużo kursów, ale nie kierunkowe wykształcenie. Z wykształcenia jest marketingowcem. Dlatego uważałem, że do wyboru pozostały pani Joanna S. i pani Serafin.
Jednak nie mogłem podjąć decyzji względem pani Serafin, ponieważ permanentnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Pani Gozdek posiadała wykształcenie bankowości, na ostatnim roku studiów.
– Wręczyłem powódce wypowiedzenie. Powiedziałem jej, że jest to wypowiedzenie z tytułu z działu księgowości, a etaty te przeznaczę do działów produkcyjnych. I nic więcej. Nie przypominam sobie aby było jeszcze kolejne spotkanie w tym samym dniu z udziałem powódki. Na pewno nie było z kimkolwiek na tematy polityczne, bo ja się tym nie zajmuję. I to jest wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia.
Co do premii to dwóm osobom obniżyłem z tysiąca do 500 zł. A np. szef produkcji miał 100 zł. Ostatecznie po interwencji PIP wypłaciłem premię w kwocie tysiąca złotych.
– Ja wiedziałem już wtedy o zaniedbaniach ze strony powódki i zdecydowałem o obniżeniu premii.
Na pytanie mecenasa ze str. powódki: Jakie wymagania są niezbędne do pracy w dziale księgowości. Roman Cegielny: – Nie jest wymagane wykształcenie wyższe, tym bardziej na stanowiskach niższych. Bardzo pożądane jest średnie kierunkowe wykształcenie – to takie minimum.
Z tego co wiem od kierownika kadr, wszystkie osoby w dziale księgowym mają uprawnienia od Stowarzyszenia Księgowych w Polsce
Stanowisko: samodzielny księgowy.
Kryterium było: Jakość pracy i informacja o zaległościach.
MOWY KOŃCOWE
Mecenas powódki:
Nie może być tak, że pracownik dopiero na rozprawie sądowej dowiaduje się o kryteriach do zwolnienia. Naszym zdaniem powodem zwolnienia były tylko i wyłącznie jej przekonania polityczne. Dykryminacją jest również wykształcenie. To, że ktoś ma kierunkowe wykształcenie nie oznacza, że jest lepszym pracownikiem.
Mecenas pozwanego:
W wywodzie mecenasa powódki pada wiele określeń ocennych. My podkreślaliśmy konkretnie, że chodziło o zmiany organizacyjne niepodyktowane złą wolą czy emocjami.
Dzisiaj zaprezentowano metodykę wyboru. Została ona przedstawiona powódce. Na pewno nie mamy do czynienia z dyskryminacją. Powódka cokolwiek będzie działała, będzie wiązać z polityką i wszelkie złe działania będzie wiązać z politykę, która wchłonęła do jej życia.
Rozprawie przypatrywał się Przemysław Krysztofiak, poseł z klubu Platformy Obywatelskiego oraz Jarosław Urbaniak, były prezydent. Dodajmy, że Joanna S. ma wystartować do Rady Miejskiej w miejsce po Przemysławie Krysztofiaku, który został posłem.