Spotkanie pierwszej, zaległej żużlowej kolejki między MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovią a rybnickim ROW-em było już u progu sezonu okrzyknięto prawdziwym „hitem kolejki”. I choć od kwietnia apetyty kibiców obu zespołów jeszcze się zwiększyły, to jednak uczciwie trzeba przyznać, że pojedynek ten nie dostarczył aż tak wielu czysto sportowych emocji.
+
W pierwszej fazie zawodów na dość osobliwe wyróżnienie zasługuje wyścig numer dwa, w którym to, by ostatecznie poznać jego rezultat, ostrowscy młodzieżowcy musieli ustawić się pod taśmą aż czterokrotnie. Najpierw upadł w pierwszym łuku Kacper Woryna. Za drugim razem, tyle że już na dystansie, zapoznał się z ostrowską nawierzchnią po raz drugi, więc sędzia zmuszony był bieg przerwać i juniora ROW-u wykluczyć. Trzecia próba to z kolei upadek jego kolegi klubowego; także i tym razem arbiter zapalił czerwone światło, zatrzymał wyścig i zarządził kolejną powtórkę, już tylko w składzie dwuosobowym. Pewnie wygrał ją Mateusz Borowicz a Oskar Ajtner-Gollob linię mety minął w iście spacerowym tempie. Jako że w pierwszym biegu gospodarze nie pozostawili złudzeń swoim rywalom, i odnieśli pewne podwójne zwycięstwo, w Ostrowie przez moment zapachniało pogromem, bo na tablicy wyników widniał rezultat 10:1.
Większość wyścigów rozstrzygała się niestety już po pierwszym okrążeniu, a częstokroć nawet już po wyjściu z pierwszego wirażu. Swoje pięć minut, ku uciesze licznie przybyłych na to spotkanie kibiców z Rybnika, mieli także żużlowcy „Rekinów”, którzy wykorzystali słabszą postawę Mateusza Szczepaniaka i – niestety po raz kolejny – Scotta Nichollsa i po niemrawym początku zaczęli z czasem gonić wynik.
W biegu jedenastym świetnie w pierwszym łuku zachował się Michelsen, który minął Sebastiana Ułamka i pognał do mety po trzy punkty. Rune Holta zameldował się jako trzeci i Ostrovia powiększyła prowadzenie do punktów dziewięciu. W biegu dwunastym Mateusza Szczepaniaka i Oskara-Ajtnera Golloba pokonali jednak podwójnie Kacper Woryna i Troy Batchelor i zrobiło się „tylko” 38:33. Ta różnica punktowa utrzymała się do pierwszego z biegów nominowanych, uniemożliwiając roszady taktyczne trenerowi Grabowskiemu, który w wyścigu numer czternaście musiał skorzystać z przeciętnego dziś Dakoty Northa, którego punkty wyglądały zdecydowanie lepiej niż jazda. Nie zawiódł uczestnik GP, Troy Batchelor, ale North poddał się pod koniec wyścigu, markując defekt na ostatniej pozycji i tym samym gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo w tym spotkaniu. Efektownie je przypieczętować mogła para Szczepaniak-Michelsen, ale temu drugiemu podniosło niebezpiecznie koło na wyjściu z pierwszego łuku i minął go Damian Baliński. Wychowanek klubu z Leszna był numerem jeden w swoim zespole, ale jak sam przyznał, radość z indywidualnego występu to nie to samo co radość z sukcesu całego zespołu
Ostrovia miała w swoich szeregach skutecznego Runę Holtę, ale przede wszystkim debiutanta, Mikkela Michelsena, który niczym swego czasu Nick Porsing z miejsca zaskarbił sobie sympatię ostrowskiej publiczności. Duńczyk był jednym z najbardziej walecznych zawodników w całym spotkaniu, dodatkowo potrafił nieźle odnaleźć się w pierwszym łuku, co akurat w tym pojedynku dawało ogromną przewagę w kontekście rywalizacji na kolejnych okrążeniach. Największy wkład w zwycięstwie gospodarzy miał jednak Michał Szczepaniak, zdobywca dwunastu punktów.
Nie dziwi zatem radość panująca w zespole gospodarzy.
Wszyscy ci, którzy odwiedzili ostrowski stadion i na meczu z Wandą, i teraz, z ROW-em, zapewne dostrzegli dość znaczne różnice w przygotowaniu nawierzchni do obu tych spotkań.
Teraz przed Ostrovią drugi w tym sezonie pojedynek wyjazdowy. Polonia Bydgoszcz odprawiła z kwitkiem łódzkiego Orła i jawi się tym samym jako faworyt pojedynku z biało-czerwonymi. Czy ostrowianie będą jakoś szczególnie przygotowywali się do tego meczu?
[jwplayer mediaid=”78142″]
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News